Nie dostałem odpowiedzi ŁŁ na mój poprzedni post. Piotr Bączek napisał o sobie: http://niezalezna.pl/10761-kombinacja-operacyjna-%E2%80%9Elazacy-lazarz%E2%80%9D

 

fot. Tomasz A.S.


Natomiast elig na niezależnej pisze:

http://niezalezna.pl/10850-lazacy-lazarz-nazywa-sie-tomasz-parol-i-nie-jest-zadnym-agentem

Łażący Łazarz przyjął infantylną metodę "to nie ja - to on" i zaczął twierdzić, że Aleksander Ścios to pułkownik Piotr Bączek.  Obaj zainteresowani przekonywująco zaprzeczyli temu i ŁŁ wpadł we własne sidła.  Widać tu brak elementarnego przeszkolenia psychologicznego, które agenci przecież mają.  Tak więc uważam, że ŁŁ to ambitny bloger, który chcial zrobić coś pożytecznego i został bezwzględnie wykorzystany jako "użyteczny idiota".

Łażący Łazarz "strzelił sobie w stopę", to strata jego i portalu nE.

Strzelił sobie w stopę, bo wykazał, że jest w stanie gdy mu to bedzie potrzebne, zdemaskować nick blogera.

Poza tym bez uzasadnienia i oczywistych dowodów stwierdził, że nick'a  Aleksandra Ściosa używa Piotr Bączek, co nie jest prawdą. Prawdą także nie jest, że Piotr Bączek jest pułkownikiem.

Nagannym jest, że popełnił na własne życzenie to kłamstwo, którego rykoszetem ugodzony został Piotr Bączek pracujący wcześniej przy likwidacji WSI.

Nie będę tu pisał o tym, komu to było na rękę. Każdy może sam sobie dopowiedzieć.

Jako stary przyjaciel Piotra pytam: czy należą mu się chociaż publiczne przeprosiny? Czy nakazuje tego zwykła przyzwoitość?